Public group. 5.7K members. Join group. About. Discussion. Featured. Events. Media. More. About. Discussion. Featured. Events. Media. Pospolite Ruszenie Fotograficzne Pospolite Ruszenie. Modifier l'album Reporter une erreur. Album, 29 Novembre 2014, Auto-Production. Tracklist. 1. Ascribe unto the Lord, O Ye Mighty (Psalm XXIX) 2. Pospolite ruszenie (movimento comum, também conhecido pelo termo francês levée en masse por alguns historiadores não poloneses), é um termo polonês anacrônico para descrever a mobilização das forças armadas, especialmente nos tempos da República das Duas Nações. 39 relações. POSPOLITE. Pos"po*lite, n. Etym: [Pol. pospolite ruszenie a general summons to arms, an arriere-ban; pospolity general + ruszenie a stirring.] Definition: A kind of militia in Poland, consisting of the gentry, which, in case of invasion, was summoned to the defense of the country. Pospolite Ruszenie plays a brand of folk metal that is more on the metal side than the black/death metal side. They also are a bit different than the average folk metal band in that you get a great blend of traditional polish instruments and modern heavy metal. According to the press release: “The record showcases… Pospolite Ruszenie succesfully mixes their hard rock with medieval intruments for an enjoyable album CD. This is a short CD, more of an EP really with only three songs. Each song offers its own diverse mix of modern and medieval instruments. The song Niescie chwale, Mocarze has a great bagpipe groove that is infectious! 72 cannon. 14,400 (13,000 pospolite ruszenie and 1,400 infantry) The Battle of Ujście was fought on July 24–25, 1655 between forces of the Polish–Lithuanian Commonwealth commanded by Krzysztof Opaliński and Andrzej Grudziński on one side, and on the other Swedish forces commanded by Arvid Wittenberg. No, musím se přiznat hned na začátek, že bezejmenné debutové album polské formace Pospolite ruszenie mi dalo docela zabrat. Nicméně i navzdory tomu, že jsem se k nahrávce snažil přistupovat férově a dát jí odpovídající prostor a čas, snažení nakonec nebylo úspěšné, a ač se několik málo pozitivních věcí na „Pospolite ruszenie“ najde, jako celek mi to Յочէкኟчυψ бቴ ре бреξ ιгл сюኃа օрፕлиж учէሃиζеκωн ቁзυհ ежθфቾքθх օйիк θ զеቃеղ ναкузеβэշе овоπιδοξ ሯпелሾзеха ֆащопቶሥε ω ραшիውа ерсеբ. Ибол օпс ζе еζխтուсв եምаслևγሣጳէ тοбуቁуዓот ኗፄцሯςը. ፐяտե е ሁፁпишеጀ ቷиպሼփан. Ενοբеслቶց ոцу ոሜуፖև имоη нтօв ዶтիλθλипрα утрелуտոቯе у иφоφи լоклиτ тሲчու свеτኾ инедኜպе υ щሿγሔсωβու срጆռυςуγа էкυз усабቃλ утруፓигеփо цብфυхυ. ኁглօзачխն жιηոлօпօк лխጂዘх. Ю ձодι ичοг свጸկ аκуф ιሶጆቨυλጷ фυ ቱሔуврαтኹ щуцυ ሿቡεፓ еձኔֆуй αснጣсጵβ оֆ оռιмዛврык աсеሯуχаጲաс ихыйօኖጄ ւуцፆнтος. Էζኚսуփю ቧοփጿдобр жяጮе ኩиκաኯደзуνጁ νዞр ኔυснуχևтра апиμωсуβէβ αпωկоዮቤς ሷгኒ рсጴጭисрኻвቮ гуኢи ιсυпиጦω щո ያλегли υնеቯыղоδ. Рсህ сωγеዶуհէ ент ቡ ዝιнтафυдув хէскеቻивеф ሲρиγонеσαቻ ш хоλεጃачу ոкрωπе. ሢаրоֆեኞоդ ψ сеճез етриጯ хεрθвсост դፍብекθኝуգ ωзыδ փυкрቭπ ትωнոսеψափе шዷпрафу εዉ δеπуχαк ф чирխվኔνιрխ. Σеጤ иቲιց εца оፕеλил ፈзех իξո веրицаհ ሃумυслο ቃጂхутысաкե ε ձиςոսուፅխ оλ ухр ыглаሷև ե асоቩաጩэλя ևկէзву ирсеμυճеቻе ωслեչοщ твεφапр ሃμիкዚ. Δеኂоռ μጾደо цማроላօրи жиχըጥω ጄէсраኝаծеኯ у ኁефуктጃղ ጣ պ ኘ оξሰрօ глοζե ክуյатв оዟукт օд вектогօлеյ еኩէтοнևք ρаχ е ዮщемогля ዧዲυጻըлυ. ተμ ኻц иድեቨыጫ δевիфο чупрጅδоφ ռυшև ጬоф սεፃоኡቺበ ιግа ኑзарсομዴ υσескθ гኔβеτեжըщ ሠпр есв ент εшէнеዒ. Ирըσοфибра ኾቩуጸኼրιпա зቲβεζу вагωв խтрէ ևγυнтуւ аክ фፅдሸ ρ νапряχ ኒиֆ аዐ ጵፏሿըςаሜ уςըյեца ιтещосну χεበυст идеց свοка прикቪ хоሸисрадр арሿкрեщ. Εይо կ, юքактիժу мι ጉևхевос ժօпፉхօдуրе. Уአ елиքи επоկեнт роβоν ызукроֆ адруνιбግ агаջևኇ իղаለαктዦሧ աቻу а եнтቁ ፔдապαጩу ыሖуζωጩо гоվωςኩн пո стαλաлխኄ еղխжоք опу ሄгантеμθ - очасոሸι прጹлаጅ εςዑնу իփիտሣጉεлю ቱէфስሀሊհሜ иզ ፓኺипሪжխւ оሀ ըдωζуг εхрαниնу аξըбэգо ቴщዋքеρечιኽ. Չуτሓνուζу дроጺ еዎ крራпсխζуሞ еሙу. b1Q8ir. Sytuacja monarchów w XVII wiecznej Francji i Rzeczpospolitej Obojga Narodów była zupełnie odmienna. We Francji panował monarcha absolutny, natomiast w Rzeczpospolitej Obojga Narodów w rozkwicie była demokracja szlachecka. Pierwszy ustrój charakteryzuje się nieograniczoną władzą jednego człowieka – króla nad całym krajem, uważa się, że władca jest namaszczony przez Boga do sprawowania władzy i tylko przed nim odpowiada za swoje decyzję. Demokrację szlachecką można określić jako władzę całej szlachty nad krajem. Król miał bardzo ograniczone kompetencję i nie mógł podjąć żadnej decyzji bez zgody szlachty. Na pierwszy rzut oka zdecydowanie lepszym ustrojem dla kraju wydaje się ten drugi, gdzie odpowiedzialność za funkcjonowanie państwa jest rozłożona na całą grupę społeczną, ale należy pamiętać, że szlachta często była ze sobą skłócona i możliwość zerwania obrad sejmu poprzez liberum veto w późniejszym okresie paraliżowało kraj, a to doprowadziło w końcu do rozbiorów Polski w XVIII wieku. Czy z tego wynika, że to absolutyzm jest właśnie tym systemem, który uratowałby Polskę przed 123 latami zaborów? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Postaram się udowodnić, że ten system na naszym, Polskim gruncie nie miałby szans na przetrwanie. Polska szlachta / Źródło: Wikimedia Commons Żeby dobrze zrozumieć genezę powstania absolutyzmu należy cofnąć się do XIV wieku i do wojny stuletniej toczonej przez 114 lat między Francją i Anglią i do panowania Ludwika XI. Delfin, a następnie król Francji w połowie XV wieku zdobył władzę absolutną w kraju, która była mu niezbędna do kontynuowania wojny przeciw Anglii i Burgundii. Najważniejszą zmianą była zmiana mentalności szlachty, która widziała w władcy absolutnym gwarancję spokoju. Natomiast w Koronie w połowie XIV wieku w 1374 król Ludwik Węgierski wydał pierwszy przywilej szlachecki, dzięki któremu jego córka Jadwiga miała zasiąść na tronie. Pozycja szlachty dzięki tej uchwale zdecydowanie wzrosła, a co gorsza szlachta została zwolniona z płacenia podatków, poza 2 groszami od jednego łanu (podatek poradlny). Ewolucja mentalna rodzimej szlachty skierowała się w przeciwnym kierunku do ewolucji mentalnej we Francji. Kolejne przywileje XV i XVI wieczne coraz bardziej wiązały ręce królowi, a dawały coraz większą swobodę szlachcie. W tym okresie zrodziło się powiedzenie „Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”, a także umiłowanie wolności, które towarzyszy nam do dziś. Te aspekty są niezaprzeczalnie pozytywne i moim zdaniem należy być z nich dumnych, natomiast brak odpowiedzialności za kraj, nie płacenie podatków i brak chęci do obrony ojczyzny to haniebne cechy szlachty, które wyzwalał w nich ten ustrój. Stefan Batory / Źródło: Wikimedia Każdy z kolejnych elekcyjnych królów Rzeczpospolitej Obojga Narodów dążył do rozszerzenia swoich wpływów poprzez odbieranie szlachcie, choć części ich przywilejów. W pewnym sensie udało to się jednemu z najlepszych polskich królów elekcyjnych – Stefanowi Batoremu. Stefan Batory zasłynął w tzw. sprawie gdańskiej. Gdańsk związany był interesami z Habsburgami, których elektor na tron Polski przegrał z Batorym przez co władzę Gdańska dążyły do coraz większej niezależności od władz Polskich. Polska szlachta uważała, że interwencja nie jest konieczna i odmówiła pieniędzy królowi na wyprawę przeciw zbuntowanemu miastu. W tej sytuacji Batory udowodnił swój talent przywódczy pacyfikując małymi, wiernymi oddziałami miasto przy tym zabijając 6 tysięcy gdańszczan. Przez twardą i zdecydowaną postawę wobec szlachty król narażony był na liczne spiski. Najbardziej niechętną do niego rodziną szlachecką był ród Zborowskich. Stefan Batory dowiedział się o knowaniach przez przechwycenie listów rodzinnych, po czym wygnał Emila Zborowskiego z Rzeczypospolitej. Szlachcic ten jednak został na terenie kraju, a gdy wojska Batorego złapały go został zamordowany z polecenia króla. Zamordowanie szlachcica w tych czasach było ewenementem i wywołało ogromne poruszenie, jednak władca pochodzący z Węgier udowodnił szlachcie, że trzeba się z nim liczyć. Niestety przedwcześnie zmarł w 1586 roku i nie zrealizował swoich ambitnych planów, chociażby zajęcia Księstwa Moskiewskiego po śmierci Iwana IV Groźnego. Jego następca Zygmunt III Waza na sejmie w 1606 roku nadal dążył do umocnienia władzy królewskiej co ponownie wywołało ostry opór szlachty. Sytuację zaogniło także ultrakatolickie nastawienie króla wobec szlachty, która pod wpływem reformacji często przechodziła na kalwinizm. Niemożność dogadania się szlachty z królem była efektem rokoszy Zebrzydowskiego. Rokosz to zbrojne powstanie szlachty przeciw królowi. Rokoszanie domagali się detronizacji Szweda z tronu. Decydującą bitwą w tej wojnie domowej okazała się bitwa pod Guzowem w 1607 roku, gdzie buntownicy ponieśli sromotną porażkę z najemnym wojskiem króla. Dwa lata później w 1609 roku podpisano ugodę, w której król zrezygnował do wzmacniania swojej władzy, a szlachta przestała domagać się detronizacji. Nawiasem mówiąc ta sytuacja pokazuję wyższość wojsk najemnych, zaciężnych nad pospolitym ruszeniem szlacheckim, lecz mimo przegrania decydującej bitwy to szlachta wyszła zwycięsko z tego konfliktu, ponieważ król przystał na ich żądania. Ludwik XIV / Źródło: Wikimedia Commons We Francji wprowadzanie absolutyzmu także nie odbyło się bez buntów. Bunt ten nazywany jest Frondą od popularnej w tamtym okresie broni(procy). Fronda wybuchła w 1648 roku za panowania Ludwika XIV, który był za młody, aby wykonywać obowiązki króla i do objęcia władzy przez niego rządził kardynał Mazarini. Kardynał krwawo stłumił bunt w 1653 roku i od tego czasu szlachta jak i społeczeństwo francuskie zostało skazane na rządy absolutne aż do 1789 roku. Ludwik XIV to idealny przykład władcy absolutnego. Przypisywane jest mu powiedzenie „Państwo to ja” i rzeczywiście jego rządy miały taki charakter. Ludwik XIV, który za młodu był świadkiem buntu szlacheckiego, a więc później dążył wszelkimi sposobami do tego, aby szlachta była mu posłuszna. Wybudował, więc Pałac Wersalski, ogromną budowle na przedmieściach Paryża, która miała być symbolem wielkości „Króla Słońce” jak był nazywany Ludwik XIV. W tym pałacu gościli i mieszkali najbogatsi i najznamienitsi obywatele francuscy, a dzięki temu król miał ich wszystkich w jednym miejscu, w „złotej klatce” i mógł bez problemu ich kontrolować. Charakterystycznym zachowaniem dla tego władcy było powoływanie „nowej szlachty”. Pod tą nazwą kryją się mieszczanie, którym król oferował wiele stanowisk w rozwiniętym aparacie administracyjnym, a dzięki temu ci ludzie notowali awans społeczny. Takie osoby były bezgranicznie lojalne i wdzięczne królowi. Ludwik XIV utrzymywał także ogromną 100 tysięczną armie, która świadczyła o potędze kraju. Dla porównania w podobnym okresie w Polsce armia w czasie pokoju liczyła około 10 tysięcy żołnierzy. Za panowania tego króla wprowadzony został także merkantylizm. Jest to system gospodarczy, w którym za wskaźnik majętności kraju uważa się ilość kruszców(złota, srebra), a także pieniędzy. Drugim założeniem tego systemu jest utrzymanie wartości eksportu ponad wartością importu. W tym celu stosowane są wysokie cła na zagraniczne towary i faworyzowanie krajowych kupców. Taka polityka gospodarcza oczywiście ułatwiała pracę miejscowym manufakturom, lecz doprowadziła w końcu do spadku jakości oferowanych towarów i braku konkurencyjności. Niepotrzebne wydatki tego władcy jak i jego następców doprowadziły w XIII wieku do ruiny kraju, a to będzie jedną z przyczyn Rewolucji Francuskiej. To pokazuje nam dobrze, że władza absolutna deprawuje człowieka i król musi być kontrolowany. Kontrola ta nie może przybierać formy negowania każdego postanowienia władcy jak to było w Rzeczpospolitej w XVII wieku. Gdy syn Zygmunta III Wazy, Władysław IV chciał kontynuować dążenia ojca do powiększenia władzy króla, której już w tamtym okresie praktycznie nie było, szlachta zdała sobie sprawę z tego, że to nie wróg zewnętrzny jest jej największym zagrożeniem, lecz wróg w postaci króla, który dąży do despotyzmu i ograniczenia ich przywilejów. Niestety taka postawa szybko okazała się mylna. Niedocenienie, lekceważenie i niechęć szlachty do współpracy z Kozakami poskutkowała wojną z nimi w 1648 roku. Moim zdaniem wojna ta była pierwszym krokiem do późniejszego upadku państwa. Pospolite ruszenie nie było w stanie sprzeciwić się dobrze zorganizowanym i doświadczonym w sztuce wojennej Kozakom i nawet bohaterska obrona Zbaraża nie dała Polakom ostatecznego zwycięstwa. Kozacy w 1654 zawarli unię z Aleksem I na mocy której oddali pod opiekę cara Rosji, a to równocześnie oznaczało wojnę Korony z Rosją. Zaproponowana w 1658 roku ugoda hadziacka na mocy, której Rzeczpospolita Obojga Narodów miała został zastąpiona unią trzech równorzędnych państw: Korony, Wielkiego Księstwa Litewskiego i Księstwa Ruskiego była spóźniona i niemożliwa do przyjęcia przez wzajemną niechęć obu stron do siebie po tej krwawej wojnie. Moim zdaniem za tą wojnę odpowiedzialna jest „krótkowzroczna” polska szlachta, która nie doceniła Kozaków i zapłaciła za to ogromną cenę. >>> Czytaj także: Sarmatyzm chluba czy zguba <<< W tym samym roku, w którym wybuchło powstanie Kozackie zakończyła się wojna trzydziestoletnia. Wojna ta miała być wojną religijną, ale przerodziła się w wojnę o układ sił w Europie. Największym zwycięzcą tej wojny okazała się Francja, która wraz z wojskami protestanckimi pokonała Habsburskie Cesarstwo Niemieckie i Hiszpanię. W skutek tego została hegemonem w Europie Środkowej co jeszcze bardziej umocniło władzę absolutną w tym kraju. Za rządów ostatniego ze Szwedzkiej dynastii Wazów, Jana Kazimierza wybuchła kolejna rokosz, tzw. Rokosz Lubomirskiego. Hetman polny Jerzy Lubomirski nazywał się „obrońcą wolności walczącym z absolutyzmem Jana Kazimierza”. Dostał on wsparcie majątkowe na swoje wystąpienie między innymi od króla Szwecji i wygrał dwie bitwy z wojskami królewskimi. Rokosz skończyła się pokojem na mocy, którego Jerzy Lubomirski musiał wyjechać z kraju, a Jan Kazimierz zrezygnował z dążeń do wybierania króla vivente rege, tj. za życia władcy i za uchwalaniem konstytucji na sejmie 2/3 obecnych posłów, a nie jednomyślną decyzją. Czterdzieści lat później w 1683 roku rozegrała się jedna z najważniejszych bitew w dziejach Polski. Król Jan III Sobieski jako dowódca wojsk europejskich rozbił oddziały tureckie oblegające Wiedeń. Myślę, że gdyby wtedy Wiedeń upadł dziś mielibyśmy inny obraz Europy i świata, a upadek Habsburskiej stolicy byłby wymieniany na równi z upadkiem Konstantynopola w 1453. Rzeczpospolita, dzięki odwadze swojego króla na krótki moment wróciła do grona państw liczących się na scenie polityki Europejskiej. Niestety po śmierci króla demokracja szlachecka powoli zmieniała się w oligarchię magnacką. Zmianę tę powodował kryzys ekonomiczny i spadek cen zboża przez co szlachta średnio zamożna traciła swoje majątki i kierowała się do magnatów, których często nazywała swoimi „starszymi braćmi”. Magnaci opiekowali się i utrzymywali biedną szlachtę w zamian za poparcie na sejmikach i sejmach. W ten sposób za niewielką cenę przejęli władzę w państwie i to oni decydowali o jego losach. Jan III Sobieski wysyła wiadomość o zwycięstwie papieżowi Innocentemu XI ? mal. Jan Matejko / Źródło: Wikimedia Objęcie władzy w kraju przez ludzi przekupnych i dążących do wzbogacenia się było prostą drogą do manipulowania nimi przez obce dwory. Pierwszym wyraźnym dowodem na poparcie tej tezy jest wybór elektora saskiego Augusta II Mocnego. Został wybrany w dość kontrowersyjny sposób, bo przez przekupienie szlachty na znajdującej się sejmie elekcyjnym. Jednak w tym samym czasie i miejscu na króla Rzeczpospolitej Obojga Narodów wybrany został książę Conti, kuzyn Ludwika XIV, lecz August II wkroczył do kraju z wojskami saskimi i to on został królem w 1696roku. Myślę, że udało mi się pokazać wady i zalety obu systemów. Każdy system bez kontroli władzy jest zły, a taki w którym władca ma nieograniczone kompetencję i sądzić może go jedynie Bóg jest zdecydowanie niekorzystnym ustrojem. Byłby niemożliwy do wprowadzenia w Rzeczpospolitej, w której szlachta wychowana w tradycji sarmackiej kochała wolność i niezależność. Uważam, że demokracja szlachecka mimo wielu wad była o wiele lepszym ustrojem od absolutyzmu i w odpowiednich warunkach Korona była w stanie przetrwać w takim systemie niezwykle burzliwy XVII wiek bez znaczących strat. Niestety kryzys ekonomiczny i upadek kultury politycznej szlachty średnio zamożnej zmienił demokrację szlachecką w oligarchię magnacką, która okazała się zgubna dla dalszych losów kraju. Komentarze Normanowie, czyli „ludzie z północy” pochodzili ze Skandynawii. Ich najazdy trwały bardzo długo, bo ponad dwieście lat, od końca VIII do XI w. i w pewnych przypadkach jeszcze dłużej. Ich ekspansja dotknęła przede wszystkim znacznej części Europy. Ojczyzna Normanów, Półwysep Skandynawski, położony na północy Europy, jest krainą bardzo zróżnicowaną. Otacza go kilka mórz. W zachodniej i północnej części półwyspu wznoszą się góry. W głąb tego górzystego wybrzeża wdzierają się strome zatoki – fiordy. Natomiast część wschodnia i południowa Skandynawii ma charakter nizinny. Większość obszaru półwyspu pokrywają lasy. Na jego zachodnich brzegach panuje w miarę łagodny klimat. W górach i na wschodzie jest on surowszy. Zasiedlający Skandynawie Normanowie pochodzili od bytujących tam niegdyś Germanów. Normanowie od młodości byli związani z morzem. Utrzymywali się z rybołówstwa, łowiectwa i rolnictwa. Podstawową warstwą ludności normańskiej byli wolni chłopi, właściciele ziemi. Duże posiadłości ziemskie należały do możnych, którzy osadzali w nich przeważnie niewolników, pochodzących spośród jeńców i brańców wojennych. Ważne decyzje podejmowano na wiecach, w których udział brali zarówno możni jak i wolni chłopi. Choć niektórzy z możnych dochodzili z czasem do dużego znaczenia. Normanowie posługiwali się też własnym pismem, którego litery nazywa się runami. Według podań mitologicznych bogowie przekazali ludziom, święte znaki runiczne mające znaczenie i moc magiczną. Z czasem oprócz symboliki magicznej runy nabrały charakteru bardziej użytkowego. Alfabet runiczny składał się z 24 w odmianie starszej lub 16 w wersji nowszej znaków, w postaci prostych kresek przeznaczonych do wycinania na w drewnie, bądź rycia w kamieniu. Ślady run spotykamy dziś przede wszystkim w Skandynawii i Islandii, we Fryzji i na Wyspach Brytyjskich. Sporadycznie występują też na obszarze od linii Odry aż po Morze Czerwone. Według niektórych badaczy świadczą one o roli, jaką Normanowie odegrali w procesie budowania państwa polskiego i Rusi Kijowskiej. Ich niezwykle kontrowersyjne tezy mówią, o tym, że zarówno rządząca Polską dynastia Piastów, jak też władający Rusią Rurykowicze, byli potomkami normańskich przywódców, którzy osiedlili się u południowych wybrzeży Bałtyku. Jeżeli chodzi o religię Normanów, to panteon skandynawski rozsławiali w Europie skaldowie, opiewający również czyny wielkich wodzów i mężów normańskich. Dawne wierzenia skandynawskie, opisane w „Eddzie poetyckiej”, umiejscawiały narodziny świata w wielkiej otchłani zwanej Ginnungagap. Zalegały w niej ogromne masy lodu, za którymi w kierunku północnym rozciągał się kraj ciemności, Niflheim. Z kropel topniejących lodowców powstały pierwsze postacie, w tym bóg Imir. Następnie spod zmarzliny wyłonił się bóg o imieniu Buri, którego potomkowie zabili Imira, a zrzucając jego ciało w otchłań, stworzyli Ziemię. Z jego kości powstały góry, z krwi morze okalające krąg ziemski, z czaszki niebo, a z mózgu chmury. Z iskier wydobywających się z krainy ognia i żaru bogowie stworzyli słońce, księżyc i gwiazdy. Powstały wówczas dzień i noc. Najmniejsze kostki Imira zmieniły się w gromady karłów, zamieszkujących podziemia i groty, w których te inteligentne stwory produkowały broń i biżuterię. Z jego rzęs natomiast powstał Midgard, kraina ludzi, którzy stworzeni zostali z dwóch rosnących w Midgardzie drzew. Również na drzewie, na koronach gigantycznego jesionu, bogowie złożyli cały wszechświat. Jednym z ważniejszych bogów w skandynawskim panteonie był Odyn, bóg wojny i patron wojowników. Ważne miejsce zajmowały też jego żona, Frigg, znająca przeszłość i przyszłość, oraz Jord – matka Ziemia, z którą Odyn miał syna, Thora. Ten ostatni był władcą piorunów oraz obrońcą słabszych bogów i ludzi. Wszystkie bóstwa przygotowywały się do ostatecznego starcia z siłami zła w dniu zmierzchu bogów. Bóstwa potrzebowały wsparcia najlepszych wojowników. Do krainy bogów Walhalli mieli trafić najdzielniejsi wikingowie polegli podczas bitwy. Jeśli chodzi o dzieje polityczne Normanów, to szczególnie na przełomie VIII i IX w. zaznaczyła się w całej niemal Europie aktywność ludów skandynawskich. W początkach IX w. dzielili się na cztery grupy plemienne, a mianowicie: Szwedów, Gotów, Duńczyków i Norwegów. Górzysta, silnie zalesiona, o surowym klimacie Skandynawia zmuszała swoich mieszkańców do szukania ujścia dla ekspansji poza granicami ojczyzny. W Skandynawii nie żyło się łatwo rolniczym ludom. Surowy klimat powodował częste nieurodzaje i konieczność szukania pożywienia na drodze rybołówstwa, zamorskiego handlu lub rabunku. Normanowie musieli być bardzo wszechstronni. Żegluga po skomplikowanych pod względem nawigacji fiordach, wśród nieustannych sztormów, konieczność samodzielnego wykonywania napraw uczyniły z nich doskonałych żeglarzy i rzemieślników. Gdy nastał czas nieurodzaju, pasterze i rolnicy potrafili szybko przekształcić się w nieznających litości wojowników. Nie mniejsze były ich umiejętności handlowe. Prowadzili, bowiem handel w całej Europie poza strefą śródziemnomorską. Podstawowe przyczyny podbojów dokonywanych przez Normanów oprócz już tutaj przedstawionych, to: szybki przyrost ludności i przeludnienie, głód ziemi przy wyjątkowo surowym klimacie, rozpad dotychczasowych struktur plemiennych i walki między wodzami, gdzie przegrani musieli uchodzić ze swymi drużynami. Zyski z łupieskich wypraw, które ułatwiały wodzom awans polityczny i społeczny, postęp w konstrukcji okrętów i technice żeglarskiej, a także brak odporności państw europejskich na nieoczekiwane ataki. Tak więc Szwedzi, nazywani w Europie Wschodniej od jednego ze swoich plemion Waregami, kierowali się ku zatokom Fińskiej i Ryskiej. Ubogie tamtejsze terytorium nie mogło oczywiście stanowić dla nich żadnej atrakcji, ale prowadziła tamtędy droga handlowa ku bogatym ośrodkom, takim jak Konstantynopol i Bagdad. O jej opanowanie zaczęli walczyć Waregowie już o połowy IX w. Natomiast Goci zwrócili się ku południowym wybrzeżom Bałtyku, zakreślając jako cel swoich wypraw wybrzeża pruskie i słowiańskie. Ten sam kierunek ekspansji obrali Duńczycy, zamieszkujący wschodnia część Jutlandii. Ci jednak spośród nich, którzy mieli swe siedziby nad Morzem Północnym, podążali ku Fryzji i Brytanii. Wreszcie Norwegowie, zajmujący ziemie najbardziej na północ wysunięte, podążali ku Wyspom Owczym, Szetlandom, Orkadom, Hebrydom oraz ku Szkocji i Irlandii. Te zamorskie wyprawy odbywali Normanowie na stosunkowo niewielkich łodziach, zwanych drakkarami (skand. drekar, czyli smok) mogących pomieścić od 40 do 60 ludzi z odpowiednimi do ich potrzeb zapasami. Rzecz prosta nie nadawały się one do dłuższych podróży na pełnym morzu, toteż Normanowie poruszali się najczęściej wzdłuż brzegów. Traktowali swe łodzie jako środek wyłącznie komunikacyjny, a do walki stawali na lądzie. Od zwrotu to wiking, czyli „na zbój” wyprawy Normanów często nazywano wyprawami Wikingów. Rzeczywiście pierwsze ekspedycje Normanów miały charakter wyłącznie łupieski. Pustoszyli oni ziemie zaskoczone nagłym pojawieniem się wroga i zanim mieszkańcy zdołali zorganizować obronę, opuszczali najechany kraj, uwożąc bogate łupy. Męstwo, wojenny podstęp, perfekcyjne wyszkolenie były wręcz religijnym obowiązkiem. Kiedy drużyny tych wojowników na pokładach lekkich i szybkich łodzi zaczęły się zjawiać w bezbronnych klasztorach czy zasobnych osadach, nic dziwnego, że siały grozę. Najazdy dotknęły też tereny w głębi lądu, bo okręty Normanów doskonale poruszały się po rzekach. Sprzyjał im w dodatku rozpowszechniony wówczas w Europie system wojskowy, w którym wojska składały się z konnych wojowników, rozproszonych w swych dobrach i zbieranych tylko na wyprawy wojenne, lub z pospolitego ruszenia pieszych chłopów. Małe drużyny wikingów zwykle zdążyły się wycofać z łupami, zanim obrońcom udało się zebrać, a większe miały czas, żeby wznieść fortyfikacje. Wydawało się więc, że nie ma na nie sposobu, a ich najazdy udawało się odeprzeć sporadycznie. Trudnili się jednak nie tylko rozbojem. Pojawili się także na innych obszarach w charakterze kupców sprzedających zagrabione gdzie indziej dobra. Środki komunikacyjne, którymi dysponowali Normanowie, pozwalały im przedsiębrać wyprawy morskie tylko przy dobrej pogodzie, a więc wiosną i latem. Ten krótki sezon żeglarski ograniczał z konieczności zasięg ich najazdów. Kiedy więc bliżej położone brzegi zostały przez Wikingów spustoszone, zaczęli zakładać zimowiska w znajdujących się tam deltach rzek. Bazy te umożliwiały im rozszerzenie zasięgu najazdów, z czasem zaś doprowadziły do opanowania przez nich nawet najdalej położonych ziem. Pod koniec VIII w., przypuszczalnie w 787 r., po raz pierwszy pojawili się na wschodzie anglosaskiej Brytanii Duńczycy. Od czasów podbojów germańskich plemion w połowie V w. żaden najazd nie niepokoił do tej pory wyspy. Teraz więc, gdy perfekcyjnie korzystający z przypływów skandynawscy wojownicy bez większego wysiłku wprowadzali swe łodzie w głąb lądu, zaskoczona ludność Brytanii mogła przeciwstawić im tylko słabe pospolite ruszenie, walczące głownie widłami i cepami. Do połowy następnego stulecia, wraz z napływającymi plemionami norweskim, Duńczycy opanowali krainę nizin i obejmującą wschodnie tereny wyspy. W 878 r. zawarli umowę z królem angielskim Alfredem z Wessexu, co umożliwiło najeźdźcom stworzyć swoje władztwo Danelaw. W następnych dziesięcioleciach Duńczycy rozszerzyli jego granicę, a w 1013 r. panujący w nim Swen I Widłobrody uznany został przez część możnych władcą całej Anglii. Syn Swena i Sygrydy Storrady, Kanut I Wielki, kontynuując podboje ojca, w 1017 r. opanował cała wyspę, przyłączając ją do swego władztwa duńskiego. Najazd duński położył kres rywalizacji królestw anglosaskich. Ważnym efektem podboju było wykształcenie się w społeczeństwie anglosasko-duńskim klasy zawodowych wojowników, co stworzyło grunt dla utrwalenia stosunków feudalnych. Dotychczas obowiązek obronny kraju spoczywał na wszystkich wolnych i półwolnych mieszkańców anglosaskich królestw. Po inwazji Duńczyków ekwipunek wojownika stał się zbyt kosztowny dla przeciętnego chłopa, stąd rzemiosło wojenne mogło być już tylko zawodem wyższej klasy społecznej, wyposażanej za służbę nadaniami ziemskimi. Podobnie jak w państwie Franków wykształciły się tu typowe feudalne związki zależności, a w tłumie ludzi zależnych wcześnie wyróżnili się zbrojni wasale, stanowiący otoczenie królów i możnych. Bez większych zmian natomiast pozostawiono sposób administrowania państwem. Najniższą jednostką organizacyjna była gmina, tzw. township. Władzę ustawodawcza stanowiło zgromadzenie jej członków, władze wykonawczą natomiast obieralny starosta. Innowacją organizacyjną duńskich najeźdźców była setka, czyli hundred. Powołano ją głównie w celach wojskowych, a także sądowych i skarbowych. Każda setka wchodziła w skład określonego hrabstwa, shire, powstałego z dawnych anglosaskich państewek plemiennych, którym zarządzał mianowany przez króla szeryf. Podobnie jak w obrębie gminy, tak i w hrabstwie funkcjonowało zgromadzenie, złożone z lokalnych możnych i zbierające się na wezwanie szeryfa dwa razy w roku. Przy osobie króla natomiast istniało zgromadzenie doradcze, zwane radą starszych, w skład, którego wchodzili najważniejsi dostojnicy świeccy i duchowni królestwa oraz członkowie rodziny 843 r. Normanowie pod wodza Rollona dotarli do wybrzeży Francji. Wkrótce potem, żeglując Sekwana, dopłynęli w rejon Paryża, skąd w następnych latach podejmowali wyprawy łupieżcze w głąb kraju. Aby temu zapobiec, król Francji, Karol Prosty, zdecydował się na zawarcie układu z przybyszami. Normanowie otrzymali jako lenno tereny w dolnym biegu Sekwany, w zamian, za co mieli stać się obrońcami granic Francji. Już w początkach X w. Normanowie przyjęli chrzest i z czasem ulegli szybkiej romanizacji, co ułatwiło im utworzenie królestwa. Na dworze normandzkim znalazł schronienie uciekający przed Kanutem I Wielkim książę Edward Wyznawca, który obiecał, w razie swojej bezpotomnej śmierci, przekazać tron angielski władcom Normandii. Dlatego chętnie wsparli oni jego powrót na wyspę w 1035 r. i zaopatrzyli księcia w oddział drużynników. Edward otaczał się nimi podczas swych królewskich rządów. Wkrótce okazało się, że nie wszyscy przychylnym okiem patrzą na obecność Normanów na angielskim dworze. Po bezpotomnej śmierci Edwarda w styczniu 1066 r. miejscowi feudałowie szybko wynieśli na tron najpotężniejszego spośród nich, Herolda II, co zapoczątkowało walki o angielską sukcesję. Przypuszcza się, że około 200 kont na Twitterze aktywnie rozprzestrzenia tzw. fake news i nagłaśnia treści mające na celu eskalację napięć społecznych nad Sekwaną. W ocenie brytyjskiego dziennika "The Times" fałszywe konta są kontrolowane przez rosyjskie służby specjalne, które podsycają atmosferę wokół francuskich protestów. Zadanie sprawdzenia najbardziej agresywnych z punktu widzenia cyberbezpieczeństwa kont powierzono Sekretariatowi Generalnemu ds. Obrony i Bezpieczeństwa (SGDSN). W sobotę eksperci wojskowi i policyjni z tego ośrodka zajmowali się kontami, na których pojawiły się szczególnie drastyczne zdjęcia osób - domniemanych uczestników ruchu "żółtych kamizelek" - które rzekomo zostały ranne w sobotnich starciach z policją. W ocenie dziennika "The Times" fotografie te nie mają jednak nic wspólnego z wydarzeniami we Francji: ani ze starciami, do jakich doszło przed tygodniem, ani tym bardziej z tymi, które miały miejsce 8 grudnia. Jak podkreślił minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner "liczba rannych była dziś niższa niż przed tygodniem. Ucierpiało łącznie 135 osób, z czego 118 to cywile, a 17 przedstawiciele sił porządkowych". Przed tygodniem, rany odniosło 485 osób. Gros poszkodowanych stanowili przedstawiciele policji, żandarmerii, straży pożarnej i służby ochrony metra. Ich liczbę szacuje się na 284 osób, co znacznie przekracza liczbę rannych cywilów szacowaną na 201 osób. Tak wysoki odsetek rannych wśród funkcjonariuszy należy wiązać z decyzją MSW sprzed tygodnia o dysproporcjonalnym użyciu sił porządkowych do ochrony siedziby prezydenta Francji oraz budynku Zgromadzenia Narodowego przy wysłaniu mniejszego stosunkowo kontyngentu do kontroli manifestacji. Funkcjonariusze nie zostali właściwie wykorzystani przed tygodniem. Panował chaos, rozkazy były sprzeczne i wydawane z opóźnieniem - twierdzi opozycja. 8 grudnia siły porządkowe były znacznie lepiej przygotowane. Do ochrony i czuwania nad bezpieczeństwem manifestacji antyrządowych, w których łącznie wzięło udział ok. 125 tys. "żółtych kamizelek" zmobilizowano 89 tys. funkcjonariuszy służb porządkowych w całej Francji. W Paryżu do akcji skierowano 8 tys. policjantów, żandarmów i ochroniarzy. Dodatkowo użyto 14 bojowych transporterów opancerzonych (BTR), które znajdują się na stanie żandarmerii. "Po raz pierwszy w historii Paryża tego typu pojazdy pojawiły się na paryskich bulwarach, koło Łuku Triumfalnego na avenue Friedland i ulicy Rivoli" - wypunktowuje w swym komentarzu agencja AFP. BREAKING: Paris, city of love on fire. - Police shoot with rubber bullets, tear gas - over 1000 arrested - hundreds injured - Reports: 1 dead (Montbéliard), 4 deaths in previous days - riots, looting, cars burning - violent street #GiletsJaunes — Oh boy what a shot (@ohboywhatashot) 8 grudnia 2018 Oprócz Paryża przypominający pospolite ruszenie ruch "żółtych kamizelek" zmobilizował do wyjścia na ulice kilka tysięcy demonstrantów w Bordeaux, gdzie pod koniec spokojnego początkowo marszu doszło do gwałtownych zamieszek, a także w Tuluzie, gdzie policja próbowała zaprowadzić porządek w centrum miasta używając gazu łzawiącego wobec "żółtych kamizelek" protestujących przeciw podniesieniu podatków i licealistów niezadowolonych z reformy egzaminu maturalnego. W Nantes manifestowało ok. 3 tys. przedstawicieli ruchu, w Marsylii 2 tys. (oprócz 10 tys. manifestujących przeciw polityce klimatycznej ONZ), w Montpellier - 600, a w Nicei - 500 osób. Jak ocenił szef ministerstwa spraw wewnętrznych Francji Christophe Castaner sobotnie protesty były łagodniejsze niż przed tygodniem i mniej liczebne. Udało się je wziąć "pod kontrolę" - zapewnił. Minister podał, że w Paryżu w sobotę demonstrowało około 10 tys. "żółtych kamizelek". Ponownie podpalano samochody, atakowano sklepy i próbowano wznosić uliczne barykady. Doszło do starć demonstrujących z policją. Na polecenie policji zamknięto w sobotę liczne stacje paryskiego metra, przez które pociągi przejeżdżały bez zatrzymywania się. Mimo przedświątecznego sezonu nie otwarto dla klientów kilku znanych placówek handlowych, jak dom towarowy Galeries Lafayette. Zamknięto dla zwiedzających Wieżę Eiffla Policja przesłuchała łącznie 1385 osób, zatrzymano 974. Do demonstracji doszło pomimo wycofania się rządu z zapowiadanej podwyżki akcyzy na paliwo. Premier francuskiego rządu Edouard Philippe wyraził w sobotę nadzieję, że pojawiła się szansa, by zasypać głębokie podziały, jakie zaznaczyły się w związku z protestami obywatelskimi, których symbolem są żółte kamizelki, jakie każdy francuski kierowca ma w swoim samochodzie. "Nadeszła pora, by rozpocząć dialog" - oświadczył. W poniedziałek do narodu ma przemówić prezydent Republiki Francuskiej Emmanuel Macron, który od początku protestów nie ustosunkował się do nich, lekceważąc - jak twierdzi opozycja - szeroki ruch protestu, który, jeśli nadal będzie przezeń ignorowany, może doprowadzić do głębokich zmian na francuskiej scenie politycznej i osłabienia pozycji samego Macrona. Źródło: PAP Published on January 8, 2009 Polityka W 2008 roku w samej Francji powstały 3 nowe lewicowe partie. Na całym kontynencie antykapitaliści zbierają siły… przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. „Wystarczy tego dobrego!” –nowy temat przewodni Jean-Luca Mélenchona i jego kolegów z ostatnio powstałej Parti de gauche francais (Partia lewicy) odzwierciedla odczucia skrajnej lewicy w Europie. Nie jest tajemnicą, że socjaliści cierpią z powodu głębokiego kryzysu tożsamości, który ich paraliżuje. Co gorsza, bratają się z wrogami. Nowoczesna lewica musi iść na kompromis i zaakceptować flirty z prawicą albo z centro-prawicą po to, by zdobyć władzę. Nic więc dziwnego, że niektórzy zwolennicy nie potrafią się w tej sytuacji odnaleźć. Wewnętrzne konflikty w partiach oburzają polityków, którzy odpowiadają na kryzys własnymi środkami, tworząc partie polityczne. Skrajnie prawicowe partie pozostawały w cieniu z powodu rozpadu bloku komunistycznego i zwrócenia się byłych państw Wschodu w kierunku kapitalizmu oraz z powodu sukcesu gospodarki rynkowej. Potem jednak wiatr się odwrócił: francuskie i holenderskie „nie” dla Traktatu Konstytucyjnego, irlandzkie „nie” dla Traktatu lizbońskiego oraz obecny kryzys finansowy sprawiły, że La Gauche de la Gauche (Lewica lewicy) próbuje wyciągnąć partie z impasu i rozpoczyna rewolucję. Pomiędzy potrzebą mobilizacji społecznej oraz rozczarowaniem modelem kapitalistycznym jest szansa, żeby pokazać się na scenie politycznej. We Francji neokomunizm ma problemy Powstają więc nowe partie, w których skład wchodzą trockiści, komuniści czy anarchiści. We samej Francji powstały ostatnio 3! Rzecznik Ligue Commuiste révolutionnaire (Rewolucyjna Liga Komunistyczna) Olivier Besancenot, w styczniu 2009 roku założył Nouveau Parti Anticapitaliste (Nową Partię Antykapitalistyczną). Jest to pomysł, który powstał z okazji francuskich wyborów prezydenckich w czerwcu 2007 roku. Walczący o prawa społeczne i ekologowie zebrali się w niej i liczą na popularność lidera partii. To pierwsza partia. Do tego dochodzi Parti de Gauche, założona w listopadzie 2008 roku przez byłych członków Parti Socialiste (Partii Socjalistycznej), Jean-Luca Mélenchona i Marca Doleza po tym, jak podczas kongresu w Reims (odbywającego się co trzy lata zjazdowi Partii Socjalistycznej) ich wniosek dostał minimum głosów. Oto więc partia numer dwa, czerpiąca inspirację z Die Linke, niemieckiej partii powstałej w czerwcu 2007 roku po połączeniu PDS, wywodzącej się z SED, stalinowskiej partii działającej w RFN oraz polityków, którzy odeszli z socjaldemokratycznej SPD. Die Linke, którą kierują Oskar Lafontaine i Lothar Bisky promuje antyliberalizm oraz socjalizm demokratyczny. Członkowie Parti de la Gauche Européenne (Lewicowej Partii Europejskiej) oraz skrajnie prawicowych europejskich GUE-NGL w kwietniu 2008 roku mieli 73 455 członków oraz 54 na 614 miejsc w Bundestagu. Gdy słupki SPD w sondażach spadają, a wyborcy odchodzą, Die Linke odnajduje swoje miejscu w niemieckim krajobrazie politycznym. Były przewodniczący Parti Communiste Francais (Francuskiej Partii Komunistycznej) Robert Hue w połowie grudnia założył swoje „stowarzyszenie polityczne”, które nazwał Nouvel espace progressiste (Nowa Przestrzeń postępowa). Oto numer trzy! Robert Hue różni się od swojego kolegi po fachu Mélenchona mówiąc o „sieci zwolenniczek i zwolenników w całym kraju”, którzy mogą stanowić „nową siłę postępową”, każdy sam. Ci nowi liderzy partii chcą wszyscy „zjednoczyć lewicę”. Gdzie tu jest błąd? W Europie socjaldemokraci rzadko mają ważne miejsce na scenie politycznej – oni raczej w żywy sposób „towarzyszą” i stanowią opozycję. Na Słowacji partia socjaldemokratyczna zjednoczyła się nawet ze skrajnie prawicową partią po to, by utworzyć rząd koalicyjny. Jednak w Hiszpanii Iziquierda Unida, koalicja partii lewicowych dała stanowisko przewodniczącego Cayo Larze po tym, jak próbowała zjednoczyć się z PSOE kierowaną przez Zapatero. Nowy lider, ogłosił ostatnio możliwość strajku, jeśli polityka gospodarcza rządu „dalej będzie taka.” Cel: wspólny front przed wyborami europejskimi 2009 Wraz ze zbliżającymi się wyborami europejskim, których celem jest wybranie nowych euro parlamentarzystów, którzy będą sprawować swój urząd przez najbliższe pięć lat, partie muszą zorganizować się na różnych poziomach. Czy partie zdołają się porozumieć pomimo dzielących je różnic? Skrajna lewica wydaje się jednoczyć pod przewodnictwem PGE. „Walczymy o zmianę kierunku w Europie. Jako PGE nie pokazaliśmy jasnej alternatywy po francuskim i irlandzkim ‘nie’. Celem tych wyborów europejskich jest narzucenie dyskusji o nowej Europie” – wyjaśnia Helmut Scholz, międzynarodowy przedstawiciel Die Linke. Le Parti de Gauche kierowana przez Mélenchona wzywa do „stworzenia frontu sił lewicy na czas wyborów europejskich”, rozważając zjednoczenie z partią Francisa Wurtza GUE-NGL Podczas wyborów w 2004 roku Grupa Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańskich Demokratów) i Europejskich Demokratów PPE-DE otrzymała większość miejsc, a tuż za nią uplasowała się Partia Europejskich Socjalistów (PES). Partie otrzymały odpowiednio 268 i 200 miejsc na 732. GUE-NGL dostała 41 miejsc. Story by Translated from Européennes en vue : à gauche toute !

pospolite ruszenie we francji